Z taką nazwą, jak Little Hangleton, nie było nic zaskakującego, że miasto spowijał cień. Jakby nie patrzeć, było na nim piętno wszystkich gotyckich opowieści: wyłaniający się z mgły dwór na wzgórzu, otoczony cmentarzem. Nadal pozostawało tak, że nikt nie zbliżał się do Domu Riddle'ów. Wszyscy, którzy zabłąkali się w tym dzikim i zarośniętym ogrodzie, nigdy nie wracali zza bramy. Nie cali, w każdym razie.
Czasami wracał palec, czasem oko, a czasem jakaś nienaruszona kończyna wracała do domu, zupełnie pusta w środku. Nigdy nie powracało serce. Ludzie mówili, że potwór zabierał je, by wypełnić pustą przestrzeń w jego klatce piersiowej. Inni mawiali, że je pożerał.
Każdego roku była pewna propozycja. Coś, by zaspokoić potwora, czającego się za murami. Wszyscy bogowie dostawali właściwe ofiary - diabeł też musiał.
Nigdy nie wymawiali jego imienia. Zrobienie tego byłoby zaproszeniem go w nocy na pełzających wiciach pnących roślin, z tymi lśniącymi, szkarłatnymi oczami.
Sam-Wiesz-Kto
Czarny Pan
Bestia
Niektórzy mówili, że był kiedyś człowiekiem, przeklętym. Inni, że odsprzedał swą duszę demonom i sam stał się jednym z nich. Jeszcze inni, że ktoś tak zły nigdy nie mógł być człowiekiem, że był on koszmarem, zastarzałym się na ziemi bardzo dawno temu.
Chłodniej i chłodniej, im bardziej się ktoś zbliżał. Ciemniej, jakby gęsty dym i cień pieściły człowieka.
Pomimo tego, oferta pojawiała się każdego roku. Nawet jeżeli wyrzucano ich za bramę krzyczących, ze łzami w oczach. Tego roku powinna być to Ginny. Osiemnastolatka była od niego rok młodsza. Rok młodsza, z rodziną już rozpaczającą nad stratą.
On nie miał nikogo. Nikt się szczególnie nie przejmował się, czy zostanie, czy zginie. Nie wiedział, co tak naprawdę czekało go w Domu Riddle'ów, ale nie był ofiarą.
Był ochotnikiem.
Wszedł. Wydawało się zrobić jeszcze ciemniej w momencie, gdy wkroczył do ogrodu. Jego oczy rozszerzyły się w szoku, gdy winorośle i korzenie drzew pojawiły się, żeby okręcić się i zacząć poruszać wokół niego. Czuł, jak muskają go z zaciekawieniem przez warstwę ubrań i z tyłu szyi. Nieokiełznane rośliny rozciągały się tak daleko, jak tylko mógł spojrzeć. Wzdłuż drugiej strony wzgórza, aż do płotu. Pędy na pewno się nie poruszały, wiedział to. Był wcześniej w tej okolicy.
Ogród nie próbował go powstrzymać przed zbliżeniem się do domu. Czuł się po prostu bardzo... obserwowany. Jakby każdy cal tego ogrodu i posiadłości gapił się na niego, starając się przejrzeć jego duszę. Oceniał go.
Wydał z siebie drżący oddech. Drzwi otworzyły się przed nim, zanim zdążył ich w ogóle dotknąć, zupełnie jak brama. Stał skamieniały przez sekundę, jego niewielki - optymistycznie - bagaż z rzeczami osobistymi został przez niego mocniej ściśnięty w dłoniach. Czasem oferowani nie powracali przez tygodnie. Może znajdzie jakieś zastosowanie dla jego ubrań? Już je znalazł.
Mógł poczuć bicie własnego serca, kującego w jego klatkę piersiową.
Wkroczył do środka. Spodziewał się okropnego bałaganu, ale dom był nieskazitelnie czysty. Zważywszy na panującą ciemność, Harry mógł zauważyć, że dom miał typową dla starych dworów wielkość, co odebrało mu oddech.
Przełknął ślinę kolejny raz, ale gula pozostawała w jego gardle. Mimo wszystko, coś w tym domu powodowało niepokój, wywołujący mrowienie w jego kręgosłupie.
- Halo? - powiedział. - Halo, jest tu ktoś?
Był poranek, ale tutaj na to nie wyglądało. Tylko najbledsze snopy promieni słońca padały na podłogę. Nie było ani odpowiedzi, ani najwidoczniej nikogo, by go powitać.
Czy bestia zginęła ostatniego roku? Nie wydawało mu się. Nadal mógł wyczuć kogoś - lub coś - przyglądającego mu się uważnie.
Harry obrócił się i otworzył szeroko oczy, gdy drzwi zatrzasnęły się za nim. Złapał się za ramię, nim znów się odwrócił. Zacisnął powieki, nie oddychając. Był w stanie to zrobić. Bestia była tylko człowiekiem. Musiał być, prawda?
Zrobił krok w głąb domu. Trzymał swój bagaż przed sobą, jak tarczę. Jego spojrzenie biegało po każdym kącie, każdym błysku. A było wiele błysków, jakby dom poruszał się wokół niego.
- Jesteś ofiarą. - Dom zastał w kompletnym bezruchu. Harry odwrócił się, czując chłodny oddech na swojej szyi. Albo raczej zrobiłby to, gdyby czyjaś dłoń nie zaciskała się mocno na jego biodrze, a druga z tyłu jego szyi, zmuszając go do patrzenia nadal przed siebie. - Nie odwracaj się - te słowa zostały wysyczane mu do ucha, chłodne wargi musnęły mu małżowinę uszną.
- Mam na imię Harry - oznajmił. - Nie "ofiara".
- Harry - jego imię wydostało się z ust potwora, zanucone powoli.
Nigdy nie pragnął się odwrócić bardziej, niż teraz. Chciał się przekonać, z czym ma do czynienia, czy bestia naprawdę ma oczy czerwone jak krew i ognie piekielne - czy był substancją lub ciałem, które mogło zostać zwalczone, czy czymś znacznie bardziej podstępnym. Spojrzał w dół, żeby ujrzeć blade, pajęcze palce, kryjące w sobie niespodziewaną siłę.
Przełknął ślinę. Jego ramiona zesztywniały jeszcze bardziej, gdy poczuł mocniejszy nacisk ze strony potwora i jego oddech na własnej szyi. Skóra zdrętwiała mu w miejscu, gdzie trzymał go ręce mężczyzny.
- Jesteś... Voldemortem? - jego głos brzmiał mniej lub bardziej miłosiernie. Nie mógł nic na to poradzić, ale myślał, że nawet za najmniejszą słabość może zostać rozerwany na kawałki. Było już zbyt późno, by obawiać się teraz przywołania stwora.
- Śmiesz wymawiać moje imię? - głos był chłodny. Ostatecznie, dostał swoją odpowiedź.
- Przepraszam. Jak chciałbyś, żebym cię nazywał? - Jak bardzo by nie chciał powiedzieć czegoś pół sarkastycznego, uświadomił sobie, że tylko uprzejmość mogła mu tu pomóc. Cisza ciągnęła się przez chwilę, nim rękę na jego biodrze poruszyła się, by sunąć teraz paznokciami nad jego bijącą klatką piersiową. Oddech Harry'ego był urywany.
- Masz mocne serce, Harry Potterze. Rozkoszne. - Harry szarpnął się odrobinę z niepokojem, nadal nie mógł poruszyć głową. Paznokcie cały czas naciskały na niego, wyrwał mu się cichy jęk bólu.
- Jeżeli chcesz mnie zabić, powinieneś pozwolić mi wcześniej spojrzeć w twoją twarz - powiedział Harry ostrym tonem. - Daj mi ujrzeć swojego kata.
Potwór zaśmiał się na to, uścisk zelżał. To nie był miły śmiech. Nie był ciepły lub wesoły, był lodowaty jak uścisk mężczyzny i równie bezlitosny.
- Są cztery zasady - oznajmił Voldemort. - Jeden, nie próbuj uciekać. Dwa, obiad jest codziennie o szóstej, ostry. Oczekuję, że będziesz wyglądać jak najlepiej, inaczej poniesiesz konsekwencje. Trzy, nawet nie próbuj wejść do moich kwater w lewym skrzydle. I najważniejsza - Usta Czarnego Pana znalazły się teraz przy jego drugim uchu - Nie wychodź ze swojego pokoju między zachodem a wschodem słońca. Czy to jasne?
- Tak... - odparł po chwili milczenia.
- Porozmawiamy znowu, jeśli przeżyjesz noc w moim domu.
I odszedł.
Pomysł oryginalny :D
OdpowiedzUsuńI bardzo mi się podoba. Choć nie ukrywam, gdyby tak Ginny jednak złożono w tej ofierze... Nieważne :D
"Z taką nazwą, jak Little Hangleton, nie było nic zaskakującego w tym, że miasto spowijał cień. Jakby nie patrzeć, było na nim piętno wszystkich gotyckich opowieści: wyłaniający się z mgły dwór na wzgórzu, otoczony cmentarzem. Nadal pozostawało tak, że nikt nie zbliżał się do Domu Riddle'ów." - wiem, że to tłumaczenie, ale gdyby choć część tu zmienić, takie mało znaczące, ale przyjemniejsze zmiany, np. "wokół którego rozciąga się cmentarz", "Nie zmieniło się to, że nikt nie zbliżał się do Domu Riddle'ów". I gdyby z pierwszego zdania usunąć to "w tym".
Jakoś dla mnie trochę przyjemniej by to brzmiało :D
"Nigdy nie wymawiali jego imienia. Zrobienie tego byłoby zaproszeniem go w nocy na pełzających wiciach roślin pnących, z tymi lśniącymi, szkarłatnymi oczami." - pnących roślin też jakoś lepiej brzmi, niby nic szczególnego, ale no :D
Kurde, cieszę się, że to przetłumaczyłaś. Dawno nie czytałam czegoś, co by mnie tak zainteresowało, serio :D
Nie mam do czego się przyczepić, bo to tłumaczenie, więc doczepianie się za bardzo do fabuły raczej jest nie na miejscu... :""D
Ogólnie to mi się podoba, Ty dobrze i porządnie tłumaczysz, i to nie byle jakie, niszczące psychikę i dobrą reputację pisarzy opowiadania, więc nie powinien mieć nikt zastrzeżeń :D
Pozostaje mi tylko czekać na dalsze części :D
Cieplutko dziękuję za komentarz ❤ Starałam się unikać zbyt dosłownego tłumaczenia, ale powinno być już tylko coraz lepiej :')
UsuńI tak, The Fictionist jest naprawdę świetna. Napisała jeszcze moje ukochane "Ukojenie w Ciemności" i "Motyle serce", więc ten fick bardzo mnie kusił.
Jeszcze raz dziękuję za rady i cieszę się, że Ci się podobało :D
Weszłam z ciekawości, ponieważ nigdy nie czytałam Tomarry i powiem, że mi się spodobało. Pomysł jest naprawdę mocno intrygujący. Końcówka tak napisana, że człowiek nie może się doczekać co jest dalej. Tak więc zamierzam czekać na kolejne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
Dziękuję, mam zamiar się faktycznie do tego przyłożyć c:
UsuńSuper się zaczyna :* będę tutaj wpadać co jakiś czas , czekając na next ♡
OdpowiedzUsuń❤
UsuńJakoś nie lubię komentować jako osoba zalogowana. Ale dla czegoś takiego poświęce się. Oczywiście że względu na to, że bardzo mi się spodobało. Fakt, może było kilka dziwnie brzmiacych zdań. Ale to tam szczegół. Treść ważniejsza. Więc mam nadzieję, że nie porzucisz tego tłumaczenia.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo czasu i chęci i czekam na kolejny...
Bardzo dziękuję za komentarz :>
UsuńHej, bejbs!
OdpowiedzUsuńJa już sama nie wiem, czy właściwie lubię yaoi, czy nie, ale jednego jestem pewna. Spodobało mi się to opowiadania. Zdaję sobie sprawę, że tłumaczenie czegoś i przekładanie tego na polski wymaga sporych umiejętności oraz perfekcyjnej znajomości języków i cię za to podziwiam. Nie spotkałam się zbyt wieloma osobami, które podejmują się przekładu angielskich opowiadań na polskie Mam nadzieję, iż w miarę szybko dodasz następny rozdział, bo się zaczynam niecierpliwić! <3
Życzę ci, abyś utopiła się w morzu chęci i czasu, i z niecierpliwością czekam na nn!
Sophie Casterwill
Jejku, to strasznie motywujące! <3 Zdradzę, że mam już całkiem sporo następnego rozdziału i nie powinno mi jakoś bardzo długo z tym zejść. No i dodam, że kolejne notki będą sporo dłuższe c:
UsuńJestem mile zaskoczona widząc, że ktoś zdecydował się tłumaczyć ten fic ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci wytrwałości i chęci do tłumaczenia, bo bez tego ani rusz.
Znalazłaś stałą fankę!
Będę zaglądać dość często ;D
Naprawdę bardzo mnie wszyscy motywujecie ♥ Cóż, tłumaczenia zajmują dość sporo czasu, ale mam już dobrą połowę rozdział gotową, więc nie zajmie mi to już dłużej niż tydzień.
UsuńOCH.
OdpowiedzUsuńOch.
Bogowie.
Wreszcie ktoś podjął się tłumaczenia Kissed Cursed - jestem w niebie! <3
Jesteś moim bogiem*^*
Nie umiem za bardzo pisać komentarzy, wiec życzę duzo weny, czasu i cierpliwości!
Ściskam gorąco, Marina.
Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały *-*.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze nie porzuciłas tłumaczenia tego opowiadania. Mimo, iż czytałam oryginalna wersje to fajnie byłoby ja przeczytać po polsku, a Tobie tłumaczenie wychodzi swietnie. Czekam dalej na kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńBłagam nie porzucaj tego tłumaczenia! Opowiadanie jest świetne!
OdpowiedzUsuńHej.
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu przypadkiem, poszukując w czeluściach internetu (i spisach ff) opowiadań z moim życiowym otp, których jeszcze nie czytałam. Nie czytałam tego. I chcę przeczytać. Kocham Hp/Tmr tak bardzo jak tylko można (i strasznie ubolewam, że np. Ulubieniec Losu nie jest kanonem xD). Twoje tłumaczenie nie tyle co mnie zaciekawiło, co już się w nim zakochałam. Nie zgadzam się, byś je porzuciła. I serio, gdybym miała Cię na fb, to bym ci głowę suszyła tak, że dla świętego spokoju byś to przetłumaczyła xD�� (z chęcią mogę męczyć, jestem w tym dobra!). Ale pomijając moje bezsensowne gadanie.
Ciekawi mnie samo tło historii. Mamy Little Hangleton, miasteczko, z którego pochodzą rodzice Voldemorta, mamy Harry'ego, który niewyjaśnionym sposobem też tam mieszka ( i Weasleyowie), mamy Straszny Dwór z koszmarów, mamu składanie rytualnych niemalże ofiar, i mamy Toma, który jest bestiopodobnym czymś o człekokształtnym kształcie, pomijając jak to brzmi. Stąd nasuwa mi się kilka pytań:
1) Why są potrzebne ofiary?
2) Czemu Tom stał się jakąś taką bestią?
3) Zasada numer cztery. Czemu nie wychodzić w nocy? Utopca spotka czy może Południce lub Północnice? XD
4) Why obiad ostry? To podejrzane, że tak to podkreślił...
5) Na dzień dobry taka bliskość? I ta łapka na biodrze? No, podejrzane Tom. Ja cię observe.
6) Kiedy rozdział?
7) Czemu jednak Ginny też nie została ofiarą? Co dwie głowy to nie jedna ( wcale nie jest tak, że jej nie lubię. Wcaaale)
8) Kiedy rozdział?
9) Why ludzie się nie zbiorą i nie zabiją bestii? Jak w tej bajeczce disneya, Piękna Bestia?
10) Kiedy rozdział?
11) W tej bajeczce o bestii był śpiewający, ponoć przystojny ludź (idk, czy przystojny. Ja za kanon piękna męskiego uznaję Taemina, woęc nie mnie oceniać),taki w czerwonym wdzianku - muszę spytać czy tu będzie ktoś taki. Np. Dumbledore śpiewający w róźowych szatach w pączki i pierniczki?
12) Kiedy rozdział? Xd
13) Sam fakt, że Voldi taki jest, jest podejrzany. Czemu taki jest?
Myślę, że na tę chwile to wszystkie moje pytania... Dobra, nie wszystkie, ale już palce mnie bolą od pisania XD
Co do samego rozdziału to bardzo mnie wciągnął i jest mi absolutnie, i niesamowicie przykro, że nie kontynuujesz. A jestem przekonana, że to ff trafiłoby do moich ulubionych, jak Motyke Serce czy Gdy umiera dzisiaj i wiele innych tomarry. Proszę cię, nie porzucaj go T_T
Pozdrawiam i życzę weny!
IN.AB
Motyle serce*. Klawiatura mnie nie lubi :((((
UsuńMożna prosić o polecenie jakis naprawdę dobrych ff tomarry? :D
UsuńZ ff Gdy umiera dzisiaj i Motyle Serce zapoznałam się już ;)
Myślę, że możesz zacząć od Ulubieńca Losu - co prawda to nie jest tomarry, ale autorka żyje chyba w zaprzeczeniu. Prequel do tego to Gracz Przeszłości - oba cudowne i nad wyraz świetne. No i miniaturki slashowe do tego są. Całym sercem polecam.
Usuń1947 jest także świetne. O ile pamietam wszystkie są na fanfiction.net
Prawdziwa przepowiednia na bloggerze autorsta justusi jest dobre, ale zawieszone, wiec nie wiadomo o co w sumie tam chodzi Xd
Przebudzenie autorstwa nigrum lotus tak samo T.T
Rebulit też na fanfiction tłumaczone - ale dopiero się zaczyna. Kocham je już XD
Narodziny Czarnego Pana - jest parę rzeczy, które mi się nie podobają, ale ogólnie spoko.
Ojciec wszystkich kłamstw jest bardzo ciekawy.
Sigrum temporis (głowy za pisownie nie dam), rzadko aktualizowany, ale też polecam
Niknąca rzeczywistość - to jest życiem.
Wszystkie są na fanfiction.net
Zejście w mrok - kocham. Moje pierwsze tomarry, niedokończone tłumaczenie na fanfiction, ale podobno na wattpadzie kontynuują tłumaczenie xd
Syn śmierci to teź tomarry na fanfiction.
Wypadek w jaskini, też.
To wszystkie jakie mi w tej chwili do głowy przychodzą (a raczej, których tytuły umiem napisać xD)
I Kocia Trylogia, chociaż to raczej parodia niż porządne Tomarry.Chłopiec z baśniowej komnary to kolejna tego typu komedia, tak samo, jak Wojny Węży (chociaż tam Harry jest z Voldkiem tylko na począdku i z przymusu), Upadły Anioł już trochę lepszy.
UsuńByło jeszcze parę opowiadań-komedii typu:
-Kocham cię!
-Ja ciebie kurwa też!
Ale to pierwsze, jakie przyszło mi do głowy.
Ja polecam Tajemnice Mroku, są super, Gdy Umiera Dzisiaj.
Jestem też ciekawa, czy orientuje się ktoś w Księciu z Krainy Mroku.
Tam będzie Voldarry, czy Tom zaadoptuje Harry'ego bo nie ma dalszego tłaczenia, a u mnie a angielskim krucho
Książe z Krainy Mroku to chyba nigdy nie będzie kontynuowany. Czekam i czekam na nowy rozdział, tu uj, chyba porzucone ;-;
UsuńZapowiada się świetnie. Czekam niecierpliwie na kolejne rozdziały. Pozdrawiam i życzę weny 😊
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej
OdpowiedzUsuńHej , mam nadzieję , że nie porzuciłaś tego bloga i coś jeszcze dodasz
OdpowiedzUsuń